 |
 | Prawo jazdy |  |
 |
|
 |
 | |  |
req
segment

Dołączył: 22 Lip 2005 |
Posty: 850 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: z ciemnej d. |
|
 |
Wysłany: Wto 2:12, 23 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Zdawałam w Krakowie, tutaj też uczęszczałam na kurs, jednak obawiam się, że realia tutejszego MORD'u uległy zmianie od tamtego czasu. Instruktor trafił mi się bardzo dobry, jednak z tego co wiem nie pracuje już w zawodzie więc nie mam jak go polecić - choć i po co - zapewne ile ośrodków, tyle opinii.
Osobiście polecić mogę dodatkowe godziny jazdy po mieście (Kraków do tego jest prawie idealny) w godzinach szczytu, szczególnie przed egzaminem, jednak nie bezpośrednio przed - by nie wyjść z wprawy. Niestety wiąże się to z dodatkowymi kosztami.
Początki bywają trudne, jednak najwięcej można się nauczyć w miejskiej dżungli - polecam - zabawa przednia, a L-ka jest przecież oznakowana
Wiele zależy od instruktora, jednak to sprawa indywidualna i na to zwróciłabym szczególną uwagę.
Do egzaminu oprócz umiejętności i opanowania myślę że potrzeba jednak trochę szczęścia (legendarne zdawanie po n razy egzaminu - dodatkowy stres, dodatkowe koszta).
A z doświadczeń tych mniej drogowych, ciekawa jest mina instruktora kiedy opowie się mu kawał z poduszką powietrzną 
|
|
 |
 | |  |
agatada
pałeczka

Dołączył: 07 Wrz 2006 |
Posty: 589 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Kraków |
|
 |
Wysłany: Wto 8:40, 23 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Ja też zdałam w Krakowie, całkiem niedawno, bo we wrześniu. A kurs zaczęłam w połowie maja, więc terminy są srtraszne! Polecam Orła, oprócz tego, że miałam b. fajnego instruktora, to inni też sa fajni, bo dokupiłam przed egzaminem pare godzin :-) nie miałam wyboru, bo czekałam na egzamin 1,5 miesiąca. I w przypadku egzaminu miałam szczęście, bo egzaminatorzy trafili mi się bardzo ludzcy. Za pierwszym podejściem oblałam z własnej głupoty, za drugim już się udało. Jak inskruktor na kursie jest dobry i pokaże wszystkie haczyli egzaminatorów, to potem sam egzamin jest jak dodatkowa godzina jazdy, tyle że z kamerkami...
Ja miałam duże szczęscie, ale ile się nasłuchałam o delikatnie powiedziane - dziwnych egzaminatorach, to szkoda mówić... to nie problem zestresować przyszłego kierowcę za kółkiem.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
SM42
asystent / adiunkt

Dołączył: 11 Sty 2007 |
Posty: 19 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Kraków |
|
 |
Wysłany: Czw 10:01, 12 Kwi 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Dzięki wszytkim za wypowiedź! Kurs robiłem w Orle, ale jestem średnio zadowolony. Niestety, i tutaj opowieści marketingowe, a rzeczywistość to dwie różne rzeczy. Zapewniano mnie przed zapisem, że w 5 tygodni bez problemu zrobię cały kurs (2 tyg. teoria + 3 tyg. jazdy). Udało się w półtora miesiąca tylko dlatego, że jeździłem z pięcioma instruktorami, często o 6 rano. Instruktorzy faktycznie dobrze uczą, ale brak im chyba indywidualnego podejścia. Dla mnie było za dużo jazdy po mieście, a za mało manewrów. Po kursie miałem opanowane do perfekcji ronda o ruchu niekierowanym, ale gubiłem się na łuku i nie umiałem parkować. A silnik na każdej lekcji gasł mi przynajmniej 3 razy.
Do czasu trwania lekcji też można mieć sporo zastrzeżeń. Zwłaszcza na Dzielskiego instruktorzy byli tak zajęci rozmowami, że nieraz czekało się 10 minut w aucie aż raczą przyjść. Powrót do ośrodka też 10 minut przed czasem. Tyle się mówi, że 30 godzin to mało, żeby nauczyć się jeździć. Tutaj 30 godzin było tylko na papierze - jeśli policzyć te wszytkie obcięcia, okaże się, że nauka trwała najwyżej 25h
Uczyłem się z myślą o egzaminie w Krakowie, jednak ostatecznie wylądowałem w... Nowym Sączu.
Po kursie pojechałem na Koszykarską się zapisać, ale gdy zobaczyłem tą kolejkę do Biura Obsługi Klienta, zrezygnowałem. Nie miałem cierpliwości czekać kilka godzin tylko po to, żeby zapisać się na egzamin. W Sączu zapisałem się w miłej atmosferze (nawet budynek mają ładniejszy) i bez żadnego czekania. Termin udało mi się dostać dwutygodniowy (to wyjątkowy traf, bo zasadniczo w całej małopolsce czeka się półtora miesiąca).
Na egzaminie krytycznym momentem było parkowanie - równoległe do lewej krawędzi jezdni. Na kursie ćwiczyliśmy tylko do prawej, więc robiłem to pierwszy raz w życiu. Bez korekty się nie obyło, ale zaparkowałem. Uff... Dalej już było OK, chociaż miałem stres, że mnie uwali za ciągle gasnący silnik (zgasł mi chyba 5 razy). Na szczęście nie działo się to w sytuacjach krytycznych i zawsze szybko zbierałem się do jazdy . W stosunku do Krakowa w Sączu jest bardzo dużo pieszych. Trzeba bardzo uważać, bo lubią wychodzić na jezdnię gdzie popadnie, niemal tuż przed maską. Inną pułapką są skrzyżowania-przełączki na drogach dwujezdniowych - szersze niż droga poprzeczna, więc zawraca się wąsko. W Krakowie takich nie ma. Za to rondo o ruchu niekierowanym (które, przypominam, miałem opanowane do perfekcji) jest w Nowym Sączu tylko jedno - Rynek, a tam egzaminy rzadko się zapuszczają 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Sob 18:26, 14 Kwi 2007 |
|
 |
|
 |
 |
aga_bo napisał: | możesz się męczyć wielokrotnie chociaż lepiej jeździsz od tych, którzy zdali wcześniej... |
No z tym się zgadzam. Mój kolega jeździ świetnie, a podchodził do egzaminu pięc razy. Natomiast z niektórymi "świetnymi" kierowcami, którzy utrzymują, że zdali za pierwszym podejściem nie wsiadłbym do samochodu ponownie, bo przy ich stylu jazdy nabawienie się wrzodów do 5 minut na małym zegarku Chociaż może to ja jestem jakiś lewy, bo w przeciwieństwie do nich nie udało mi się opanowac rozpędzania się do 80 km/h na drugim biegu (do 40 km/h na jedynce), byc może to jest tak wysoko punktowane? Albo optymizm, jak u mojej koleżanki, która "zdała za pierwszym razem", a na własne oczy widziałem jak próbowała uruchomic silnik przy wyjącym alarmie, do wyczerpania akumulatora, bo bez wątpienia ona ma go wiele Nie wiem na czym to polega, dla mnie momentami jest to fenomenalne.
Sam podchodziłem dwa razy i nie powiem, że za drugim razem jechałem bezbłędnie, bo zdałem dzięki szansie poprawy otrzymanej od wyrozumiałego egzaminatora, ale przynajmniej wiem, co to jest samochód, na jakiej zasadzie działa i oprócz jeżdżenia nim umiem takie bajery jak np. zmienianie biegów. No ale może to dlatego, że uczył mnie jakiś instruktor starej daty, bo teraz to już się tak nie robi Biegi? Chłopie w dobie automatyzacji? Lepiej pomyśl o półeczce na torebkę przed kierownicą i lusterku do poprawiania makijażu pod ręką.. Wszędzie jest jakiś postęp.
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |